piątek, stycznia 13, 2012

Dir en grey - UROBOROS [Remastered & Expanded]

Oszukiwanie fana czy słuszny krok?
Wyciąganie kasy czy właściwe postępowanie?

Te oraz kilka innych pytań nasuwały mi się kiedy tylko dowiedziałem się, że jedna z lepszych płyt, jakie słyszały moje uszy doczeka się remasteringu.
UROBOROS wydany w 2008r. stał się albumem, który wrócił nadzieję tym, którzy odwrócili się od Dir en grey w momencie wydania THE MARROW OF A BONE, zarzucającym "amerykanizację" i brak oryginalności. Płyta, która swoim rozbudowaniem potrafiła sprawić, że zespół stał się rozdającym graczem na światowym rynku muzycznym i został doceniony zarówno przez fanów jak i krytyków.
Płyta, do której wracam co najmniej kilka razy w miesiącu aby zanurzyć się w jej pokręconym klimacie.
Poza tym - płyta, za którą dałem grubo ponad pięć stów wychodzi ponownie w rozszerzonej, lepszej wersji?!


Dlatego dziwi mnie fakt, że zaledwie po czterech latach od momentu premiery pojawia się jej wersja zremasterowana.
Rozumiem takie zachowania w przypadku albumów kapel z lat 70-ych czy 80-ych, ale po tak świeżym tytule, jakim jest UROBOROS? Nawet nie zdążył się zakurzyć...



Jednak nieco zmieniłem zdanie kiedy już album odpaliłem.
Przede wszystkim wydłużona wersja SA BIR - psychopatyczne dźwięki jak z filmów Davida Finchera, w końcu wybuch zegarów i w końcu znajome dźwięki. Ta gitara i bębny... za każdym razem przechodzą mnie dreszcze gdy słyszę ten numer. Jesteśmy w domu.

VINUSHKA
, czyli progmetalowa przejażdżka z nowymi dźwiękami perkusji - już nie takie płaskie dudnienie, które było słychać na oryginalnie wydanej płycie. Nieco wyraźniejszy wokal, szczególnie w partiach, gdzie Kyo mówi szeptem.
Największe wrażenie natomiast zrobiły na mnie odświeżona wersja REIKETSU NARISEBA - wściekłość jaka wylewa się w tym numerze z każdej nuty oraz cudowny instrumentalny środek to miód na moje uszy. Uwielbiam ten kawałek od pierwszego usłyszenia. Teraz mogę się cieszyć dodatkowymi dźwiękami gitar i bardziej wyraźnym wokalem Kyo. Zauważyłem tu też, gdy zaraz po instrumentalnym fragmencie krzykacz DeGa wrzeszczy "Destroy!!" został dodany efekt echa, który wspomaga odczucia związane z tym numerem.

Warto też wspomnieć o dodatkowym tracku - BUGABOO RESPIRA - swoistym wstępie do BUGABOO. Niezwykle klimatycznym i wprowadzającym w nastrój tego ciężkiego i niezwykle "siadającego" utworu. Swoją drogą, utwór był już dostępny na winylowej wersji UROBOROS, więc żadna nowość.

Może teraz nieco minusów:

Po pierwsze TOGURO - poprzez wyostrzenie i "wyczyszczenie" dźwięku względem oryginału utwór ten stracił swój unikalny feeling kapeli, która gra próbę tuż za ścianką działową. Drugim minusem jest to, że większość kawałków zremasterowanych brzmi niemal dokładnie tak samo jak w 2008r. Żadnego re-recordingu, żadnych dodanych partii. Jedynie szlif surowego diamentu, jakim był UROBOROS.
Teraz największy minus - jako ktoś, kto wydał nie mało kasy na oryginalny album w 2008r. czuję się po prostu oszukany. Po 4 latach dowiaduję się, że fani, którzy się wstrzymali z zakupem dostają teraz więcej za tą samą kasę.
Czy teraz każda kolejna płyta Dir en grey zostanie zremasterowana po 4 latach od wydania? Dumnie zapowiadana jako najlepsza i najlepiej wyprodukowana płyta okazuje się nie dość dobra i wymaga poprawek? Nie można tak było od razu? PANOWIE! OPANUJTA SIĘ!

Słowem podsumowania - album oczywiście świetny, ale był już taki 4 lata temu. Następnym razem proponuję zawitać ponownie do studia aby nagrać płytę ponownie, jak to zrobił Loudness na RockShocks.



fot. copyright - Dir en grey

2 komentarze:

Jun pisze...

w sumie zastanawiam sie bo nie mam info na ten temat. moze wyczerpal sie poprzedni naklad i w ramach wznowienia postanowili cos dodac, co nie jest zlym pomyslem bo zawsze jest to jakis bonus zamiast zwyklego wydania jescze raz tego samego. ale jak mowie to tylko takie domysly.
sowja droga album brzmi bardzo dobrze. juz wczesniej brzmial ale cieszy wieksza ilosc kawalkow w zwyklej wersji no i to doszlifowanie w paru miejscach. na Twoim miejscu jednak nie czul bym sie oszukany bo w koncu minely 4 lata :P

Jun pisze...

jeszcze musze dorzucic ze Uroboros i Dum Spiro Spero to wg mnie ich najlepsze albumy