wtorek, września 21, 2010

Wszystko ssie...

Kiedyś, razu pewnego, obudziłem się i poczułem obrzydliwy przesyt jmusic. Doszedłem do wniosku że to kicha i że mi się już nie chce. Lat kilka minęło i co jakiś czas robię podchody, żeby sprawdzić czy coś się zmieniło i czy warto do tego wracać. I co? Jest gorzej niż było. Poza kilkoma starymi dobrymi kapelami, muzykami czy wokalistami, do których chętnie wracam, gatunek jest przepełniony tresowanymi małpkami podskakującymi w rytm plastikowych dźwięków czy szansonistów, którzy większy efekt robią swoją mimiką niż głosem. Na szczęście mamy YouTube na ratunek! Jako że poza Takiem Matsumoto nie ma w Japonii nikogo, kto naprawdę potrafi posługiwać się wiosłem, odpuśćmy sobie na chwilę jrocka i odpłyńmy z panem Vai. 


1 komentarz:

harlock pisze...

Pojechałeś ostro man :]