Znajomi podrzucili mi ciekawy link do wywodu zatytułowanego Globalizacja visual kei: Polscy fani visual kei. Badanie przeprowadzone zostało na facebookowym profilu jmusiceuropy i ma na celu potwierdzić lub zaprzeczyć stereotypowemu modelu fana visual kei, który mówi (podobno), że
Jaki jest zatem typowy zwolennik visual kei? Przede wszystkim to nastolatka uczęszczająca do gimnazjum czy liceum, zazwyczaj słuchająca tylko visualu (przy czym gdy dorośnie, zwykle porzuca to zainteresowanie).
Trochę tekstu i osiem wykresów potwierdza powyższą tezę (co widać bez przeprowadzania ankiet). Pomijając kilka baboli językowych moją uwagę zwróciło określenie "globalizacji". Od początku działalności tego serwisu dało się zauważyć dążenia do bycia jedynym europejskim medium dla sympatyków japońskiego grania, jednak obecnie sami dziennikarze potwierdzają te obserwacje. Mnie JaME zawsze kojarzyło się z Unią Europejską, dlatego mam identyczny stosunek. Zabawne.
Drugą rzeczą jest fakt przeprowadzenia ankiet na facebooku, no i w ogóle przeprowadzenia dobrowolnych ankiet. Z obserwacji działań w naszej społeczności w postaci chociażby ostatniego wysypu "prasy muzycznej", czy poziomu dyskusji na forach i serwisach okazać się może, że... szkoda gadać ;] Napisali o sobie.
Autor zapomniał też zauważyć, że polski fandom skończył się zaraz po koncercie BLOOD w 2004 roku.
Autor zapomniał też zauważyć, że polski fandom skończył się zaraz po koncercie BLOOD w 2004 roku.
PS.
A dlaczego JaME to JaME, skoro jest już jedno JAME?
źródło: JaME
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz